Czuję to gdy umieram,
pode mną miękkość łóżka , białej pościeli,
biała miękkość, zastanawiam się
czy aniołowie będą mnie chcieli.
Łoże ostatnim przedmiotem
przy mnie z domowego użytku,
jest pod plecami, potylicą ,
zostawiam wszystko.
Głowa patrzy w kierunek w którym będę za chwilę ,
oczy przebijają już sufit i dach,
serce chce się wyrwać,
nie śniłem, że tak będzie w najśmielszych snach.
Koniec tej ziemskości,
koniec z miękkim łożem,
dobrze , że tu przy mnie jesteście ,
ale nikt z Was mi tu nie pomoże.
Wychodzę ponad obłoki,
na błękitem usłane pastwiska ,
wychodzę ,
moja śmierć bliska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz