sobota, 28 września 2019

220 [ Reglamentacja tlenu ]

Dzieciaku zostań milionerem,
tomami zwoź do skarbca złoto,
chcę żebyś był bogaty,
nie chodzi o to.
Skończysz szkołę , urośniesz,
wejdziesz w dorosły wiek,
pójdziesz do apteki,
będzie Cię stać na lek.
Wypowiesz z pod maski tlenowej,
jeden litr sprężonego,
reglamentacja ,
nikt nie sprzeda CI drugiego.
Milion dolarów, usłyszysz,
kartą , czy gotówka,
pomyślisz sobie,
żartobliwe słówka.
Oczywiście kartą ,
powiesz w odpowiedzi,
walizki nie noszę , bo w drugiej ręce ,
zbiorniczek z wodą za miliony siedzi.

piątek, 27 września 2019

21 [ Wrzesień był pierwszy ]

Wrześniowe słońce trzydzieści dziewięć
ma jakiś smutek w sobie ,
znowu wolność zabita ,
promienie w żałobie.
I dni jakieś też
markotne ,
znowu przyszli po kogoś
stoją pod oknem.
Mundury zielone
na nich swastyka ,
nikt im w drogę nie wchodzi ,
każdy ich unika.
Wiadomo czym kończy się
z nimi spotkanie, rozmowa ,
niech czuwa nad Nami
w niebie święta królowa.
Nikt nie chce się z nimi spotkać
twarzą w twarz,
w co ty wrześniu
z nami grasz.
Rządzi nami berlińska
wściekłość, złość,
trwa to prawie miesiąc
a my już mamy dość.

czwartek, 26 września 2019

219 [ Ostatnia impreza ]

Kupili mi lakierowaną skrzynię
i nanieśli kwiatów,
chcą bym ostatni raz się zabawił,
nigdy nie zgłaszałem takich postulatów.
Dół też niczego sobie,
ziemia żyzna szpadlem wykopana,
zadaję sobie pytanie, dlaczego w dół,
przecież w drugą stronę jest do Pana.
Gra markotnie orkiestra,
proboszcz zrobił swoje,
ktoś rzucił garść ziemi, mówiąc
kiedyś będziemy tu we dwoje.
To świeża wdowa
wypowiedziała te słowa,
została jako pół małżeństwa,
a w dole druga połowa.


sobota, 21 września 2019

218 [ Jesień ]

Buty błotem oblepione,
drzewa liści pozbawione.
Tu i tam za pługiem skiba się odwraca,
noc coraz dłuższa, dzień się skraca.
Jak z kolejowego peronu,
ptaki odlatują do afrykańskiego domu.
Już zamilkły śpiewy, gwizdy, głosy,
opuściły nas bociany, jaskółki, kosy.
Opustoszały grządki, pole szarością świeci,
coraz chłodniej, grubo ubierają się dzieci.
Październik, listopad aż do grudnia,
deszcz leje co dzień, kałuże głębokie jak studnia.
Choć do tego czasu mamy uprzedzenie,
przyjdzie grudzień, będzie Boże Narodzenie.



czwartek, 19 września 2019

217 [ Puka zimno ]

Od kilku dni mamy
nową przyjaciółkę,
mgłę tkającą dywany
na leśną ściółkę.
Zatrzymane promienie słońca
we wrześniowym czasie,
chociaż silne,
przez mleczną nie przepchacie się.
Już chłodniej, w ogrodzie
zatrzymana akcja fotosyntezy,
pospadały liście, drzewa
nie dostaną protezy.
Puka chłód październikowy
w domu drzwi zakluczone,
chce wejść puka, puka, dom ciepły,
zimno nie będzie wpuszczone.

środa, 18 września 2019

216 [ Pradziadek szofer ]

Ponad półwieczny staż,
zakończone szoferowanie,
zakończone kluczyka
w stacyjkę wkładanie.
Na zawsze zatrzymany
odgłos rozrusznika,
jaki wniosek,
co z tego wynika.
Siedemdziesiąt lat temu
zrobiona kategoria amatorska,
wtedy był mniejszy ruch,
zupełnie inna Polska.
Właściciel dziś na emeryturze,
dobiega setki,
wiek to poważny, tylko but
w razie jazdy, żeby był rozsądny, lekki.

niedziela, 15 września 2019

5 [ Schody-pamięcią ]

Kamień twardy, schody
na nich nazwiska
pomnik będzie trwał wiecznie
niezależnie jak potoczą się polityczne igrzyska.
Polacy na całym świecie walczyli,
wyciągali swe szable,
a tu w pracy
przyszło tak nagle.
Samolot był w górze,
bili na posterunku,
może nie mieli uzbrojenia
frontowych warunków.
Tam nie było armat, ni czołgów
nie chodzi oto,
straciliśmy największy skarb
polskie ludzkie złoto.
A to znacznie warciejsze
od kruszcu w ziemi się skrywającym,
Boże prosimy o łaskę zastawionego stołu
dla dziewięćdziesięciu sześciu u Ciebie goszczącym.

sobota, 14 września 2019

215 [ Wrześniowy pakt ]

Wrzesień siedemnasty
nic nie warty,
dzień ciężki, kraj znowu
na pół rozdarty.
Maczali w tym palce
pan ER i pan EM,
dziś to pewne,
dobrze o tym wiem.
Siedemnaście dni temu
strzał w twarz dostaliśmy,
dziś w plecy, rzekomo w naszej
obronie, tak się dowiedzieliśmy.
Zachodniej granicy nie ma,
wschodniej brak,
bez szans nasi chłopcy,
na ich czapkach ojczyzny znak.
Niedawno jedność nastąpiła,
a tu już podział czwarty,
sam diabeł sąsiadom zaborczym
dodaje rozumu, rozdziela karty.
Naród ten w tragiczniejszych
momentach wstawał z kolana,
wyzwolimy się choćby
niejedna krew miała być przelana.

piątek, 13 września 2019

4 [ Przetrwała ]

Koniec osiemnastego wieku
świat po Polsce pali znicze,
narody myślą, że umarła
Polacy zostali niczem.
Trzech panów bierze się
do przybijania trumny wieka,
nie tak łatwo pochować
naród, polskiego człowieka.
Ojczyzna w trumnie leży
śmierć, taką jej postawili diagnozę,
a panowie z zagranicy rządzą,
po kraju wożą się powozem.
Złudna nadzieja zaborców,
że na zawsze założyli nam kagańce,
tu jeszcze zabrzmi
polska mowa, narodowe tańce.
Ojczyzna pochowana
choć żywa w trumnie leży,
Bóg stwierdza po ponad wieku
taki los jej się nie należy.
I cud dochodzi do Rzeczpospolitej
zmartwychwstania
Polaku pamiętaj o tym,nigdy
nie rezygnuj z Polski kochania.

29 [ Panama, Pana ma ]

Pana ma
każdy kto wierzy,
Panama do młodych
dziś należy.
Ameryka środkowa
wąski,długi kraj
po bokach woda,
a na lądzie naj.
najwięcej jeszcze panien,
kawalerów,
są tu po to, by nauczyć się
jak sumienie mieć czyste, bez felerów.
Kilkudniowe studia przytulania dobra,
odrzucania zła,
zrealizować takie zadanie
przyjechała młoda ludzkość ta.
Pojawili się w różnym
stanie ducha,
dziś wyjeżdżają , z każdego
serca wiara, miłość bucha.

13 [ Różaniec ]

Obraz naszych złych czynów,
cierń w głowie tkwi,
ludzkie grzechy,
pochlapana droga z Chrystusowej krwi.
Te krople nie spadły na kamienny
grunt w sposób przypadkowy,
to celowe działanie Boga ,
otwórzmy dusze, pochylmy głowy.
Matki serce też krwawi
patrząc na golgotę,
ale wie, krew nie zmarnowana ,
ma świadomość co będzie potem.
Nie ma już wśród nas żywych
syna rodzicielki,
krople spadające zostały
ułożone w różaniec wielki.
To nasz spadek
drugi po zmartwychwstania cudzie ,
paciorki w dłoń
tą piękną modlitwę odmawiajcie ludzie.

czwartek, 12 września 2019

214 [ Piosenka pojednawcza ]

Polsko, Polsko,
moja trosko,
naszą wspólną bądź.
Niech znikną wszelkie spory,
powiedzmy sobie sorry.
Polsko, Polsko,
moja trosko,
naszą wspólną bądź.
Zawieśmy konflikty,
na bok odłóżmy bitwy.
Polsko, Polsko,
moja trosko,
naszą wspólną bądź.
Nie długo naszego głosu nastąpi moc,
na bok miecze, zamieńmy je na wspólny koc.
Polsko, Polsko,
moja trosko,
naszą wspólną bądź.

wtorek, 10 września 2019

32 [ Cegła ]

Bordo takim kolorem
obdarzył ją piec w cegielni,
mała, prostokątna, z niej budują domy
najwyżej postawieni naczelni.
W różny sposób
swe wdzięki eksponuje,
zależy od tego
co majster muruje.
Momentami cała w słońcu,
innym razem pod tynkiem schowana
w zależności do czego jest
potrzebna, używana.
Co innego
w wierzchołku szczycie,
podziwia ją jaskółka
przy swojej wizycie.
Przykleja glinę,
buduje gniazdo swe
nie wypala gliny,
nie.

niedziela, 8 września 2019

10 [ Kod kreskowy ]

Pięć, dziewięćdziesiąt,
taki kod,
przeróżnych kresek,
cyfr splot.
Nie płać za produkty
z dalekiej Azji czy Oceanii
''kupuję polskie rzeczy''
w takiej udział weź kampanii.
Prosta sprawa , z przodu piątka ,
dziewięćdziesiąt drugie w kolejności,
kto tak kupuje daje dowód
patriotyzmu i polskości.

213 [ Rolnik znalazł ]

Traktor orze,  zmienia
zielone pole w czerń,
to końcówka swobody,
ostatni kawalerstwa dzień.
Już po pracy,
zaorane zagony,
rolnik wolny, ale prawie zajęty,
przecież szukał żony.
Telewizja Mu pomogła
w ułożeniu życiowej drogi,
napisał kulturalny,pracowity,
takie wymogi.
Kilka odcinków,
wypromowana postać, twarz,
masz co chciałeś,
żonę Masz.
Kochaj, dbaj, szanuj,
ruszaj też w pole,
założona już rodzina
to nie bajka, nie przedszkole.

sobota, 7 września 2019

28 [ Zaparkowane słońce ]

Średniowiecze,
płynie , płynie woda
nad nią Toruń młody,
strzeliste budowle , taka moda.
Tu bystry człowiek
w warsztacie pracuje
myśli, oblicza
niebo obserwuje.
Ma nieduży zakładzik,
małe stanowisko,
a mieści się w nim
cały kosmos,praktycznie wszystko.
Liczył, pomyślał ,
wziął się do roboty,
wydedukował słońce nie jeździ,starożytnych
bzdur słuchać nie miał już ochoty.
Druga do naprawy ziemia
stała w kolejce,
nią się przejął,
zmartwił wielce.
Główkował,kombinował
dorobił jej koła,
jak na to wpadł,
wyższa szkoła.
Zmiany,od tej pory
stoi zaparkowane słońce,
ziemia jeździ w kółko
tankowana przez promienie gorące.

212 [ Zielony teatr ]

Maj rozwijał kwiaty,
kwiecień dał im pączki,
czerwiec uszczęśliwił ciepłem,
liśćmi obdarzył gałązki.
W lipcu już było inaczej,
kłosy w szeregu stanęły do ścięcia,
potem za królowały sierpniowe rżyska
i skończyła się władza zielnego księcia.
Teraz wrzesień przejął tron,
a wraz z nim deszcze,
zielony teatr powróci,
zagra dla Nas jeszcze.






211 [ Kukurydza ]

Jadę przez Polskę,
kukurydza zmniejsza krajobrazy,
jest potrzebna,
rolnicy bez urazy.
Dwumetrowa zieleń
po prawej i lewej stronie się wznosi,
chyba ma rosnąć wyżej,
bo nikt jej nie kosi.
Tylko tyle, że wzrok
na długich, wąskich liściach zatrzymany,
to lepsze, niż z góry co chwila
swymi owocami częstują kasztany.
Przyjdzie taki czas,
że kombajny zrobią swoją robotę,
widoki wrócą
do Nas z powrotem.




czwartek, 5 września 2019

210 [ Nie żyła,a urodziła ]

Narodziła Ją matka,
której już nie było,
to życie z dorosłej
i z nienarodzonej brutalnie zakpiło.
Jak tu znaleźć kompromis, matka na ziemi,
a już w niebie wysoko,
córka w śpiącym matczynym ciele,
ukryta głęboko.
Cóż czynić mają
ludzie Hipokratesa,
sytuacja beznadziejna , pomoc niech niesie święta Teresa.
Już narodzona ,
dwukilogramowa dziewczynka,
kiedyś przez Nią uratowana będzie
Polka, Niemka lub Chinka.
Z takich dzieci wyrosnąć mogą
tylko dobrzy medycy , lekarze ,
kto wie , za ćwierć wieku już Pani Doktor,
lekarstwo na raka Nam pokaże.

wtorek, 3 września 2019

209 [ W windzie ]

Najważniejszy w Rzymie,
najważniejsza głowa,
a tu zwykłej elektrycznej
windy odmowa.
Trzy fazy nie sprzyjają,
tak jak trzy osoby z Trójcy,
potrzebny elektryk, nie pomogła modlitwa,
do spięcia, elektryki zabójcy.
Śrubokręt w ręce fachowca
czyni cuda,
opóźniony Anioł Pański
odprawić się uda.
Już uszczęśliwieni,
zajmujący Plac Piotrowy,
na biało ubrany,
do modlitwy gotowy.

niedziela, 1 września 2019

208 [ Pęknięty,a łączy ]

Od nie dawna podział na cztery,
zastanawiasz się , czego i poco,
awaria nastąpiła,
pękł kolektor nocą.
Podział na cztery,
prawy i lewy brzeg,
to dwa , na cztery, bo u góry kryształ,
poniżej ściek.
Od Tatr do metropolii,
choć niskiej, wody lśnienie,
w kierunku Bałtyku,
początek końca, nieistnienie.
Dryfuje , płynie spuścizna cywilizacji,
powstała przez rozłam w betonie,
ale jest przyczyną scalenia
na prawej i lewej stronie.
Myśmy jednym narodem,
przeciek jeden, Wisła jedna,
scalmy kolektor, by Płock miał wodę,
przyszłość była wspólna,jedna.