Zimą zaparkowany spał wysoko,
potem spadł, ale się spóźnił,
bo tu już na dole wiosna,
w robocie pług naostrzony w kuźni.
Ten wykuty w pocie,
siłą ręki kowala,
odstawiony do snu,
zaś przebudzony ten z huty, ten co śnieg odwala.
Miała być kwietniowa zieleń
i kosiarki nóż w ruchu,
ona, maszyna też we śnie,
zamieniona na łopatę do białego puchu.
Nie ma też wzięcia, zastosowania,
grillowa altanka,
za to rozbudzone w spóźnionym kuligu
sanki, dzieci jeżdżą na sankach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz