Wtedy, kiedy umarłem
nikt nie poinformował naczelnika więzienia,
po co ja tu teraz leżę,
dla odoru, dla much wabienia.
Kara zakończona wraz ze zgonem,
przerwą w oddychaniu i serca biciu,
taka była umowa na dożywocie,
tak obiecali przy kciuka linii odbiciu.
Jestem, leżę chyba ostrzegam
sobą chojraków innych,
że się nie wyda,
nie złapią, naiwnych.
Pięć minut przy sejfie,
potem intensywna godzina pościgu,
a teraz jestem jak kamień.
kiedyś przez okno odkratowane wyciągną mnie za pomocą dźwigu.